omggggg

Archiwum bloga

poniedziałek, 28 września 2015

Rozdział 6 - Zniszczenie kamienia

Kurwa mać co to ma być? https://www.youtube.com/watch?v=YBSBZVUqnfc      To jest niezgodne z prawem. Powie mi ktoś jakie prawde konsekwęcje może z tego mieć ta mówiaczka??! To jest złe, dlaczego ona mi to zrobiła? Ździra, proszę, zheitujcie ją!! Nami, od dziś jestes moim wrogiem!
PD: specjalnie dla anonimka i SIA, meggga długi <3






Zamykam i powoli otwieram oko. Brudny świat zdaje się nie być już taki jaki był chwilę temu. Syreny wozów strażackich wyją w głos. 
 Łzy ciekną mi po sukience jednak już chwilę później wysychają, a na ich miejsce pojawiają się ŻÓŁTE plamy. Na horysoncie pojawia się czarna flaga, a kapitan krzyczy i nawołuje by wbijać na pokład. Ogromny statek cumuje dobrzegu tuż obok mnie. Przez ulice przejeżdżają kolejne auta, jednak są zgniatane przez łóź. Statek otwiera się i wyhodzi z niego monstrualny monstrum.
 -Witam księżniczko-oznajmia stwór
 Przyjaciele podnoszą się z ziemi, a ja zauwazam ze wciąż trzymam kamień zła w dłoniech.
 -Spierdalaj-burkam na Bawełną.
 Wypowiadam te słowa przez kamien i wyrzucam go w przestrzeń po czym on powraca i uderza mnie w głowę po czym padam martwa na ziemię.

                                               ***
Ciemność tylko towidze po otwarciu oczu. Boje sie jego, boje się tych pająków ktore w niej czekają. Jeszcze przez chwilę rozlega się głos
 -Zniszczyłaś kamień, czy wiesz co tak naprawdę zrobiłaś?
 -Nie
 -Otworzyłaś puszkę pandory i całe zło tego univer sum uciekło wprost do twojego ciała. Teraz to ty stałaś się legendarnym słem i wtej chwili rozpierdalasz cały świat.
 Nagle przedemną pojawia się ogromny ekran na którym pokazywane są sceny jak to ja wraz ze swoją ekipą czyli Żółtym Jeleniem, Bawełną i szarym dziadkiem, nizcze ulice, oceany i miasta. Jestem potężna i nieokiełznana. Jestem d z i k a.
 -O-o co tu chodzi.
 -Widzisz to wszystko jest misternie uknutym planem przeciwwko tb i całej luckości. Tamten śiwat chciał podbyć wtój i zawładnąc nim. Twój ojciec hciał ci to powiedziec.
 To dlatego był w lochu, myślę.
 -Co teraz mam zrobić.
 -Musisz wydostać się z hadesu i uratować czasoprzestrzeń zanim oni ją zniszczą. Wiem że to trudne ale da ci się Marry.
 Nagle uśiwadamiam sobie że tak się nazywam. Zapomniałam dawego imienia, jednak teraz pamiętając je czuję się silniejsza.
 -Kim ty tak wogóle jesteś?
 -To hja, Alex, wracajmy do naszego świata.
 -Ale jak?
 -Tak samo jak starałęm cię uratowac. Łodzią. Naglez czerni wypływa ogromny kuter a na nim owe monstrum ktore widziałam chwilę temu,
 -To ty.
 -Tak, szepcze wyłaniając się z mroku.
 Jego twarz słynęła i nie przypomina już tamtego pięknego chłopaka w ktorym sie zakochałam. Jest brzydki, jednak jest sobą.
-Co teraz?
 -Czas żebyś poznała tajemnice Żółtego jelenia
 -Jaką tajemnicę?
 -Zaraz się dowiesz.
 Znów pojawiamy się w sali gimnastycznej mojej dawnej szkoły, by zobaczyć jak tuż pod szkatułką gdzie znajdował się kamień jest mały list, napisano tam.

Żółty Jeleń Przeznaczenia, to istota jest stracenia.
Prawdziwym niegodziwcem jest, jednak potrzbuje królowej by wyciągnąć moce pradawne
I wszystkie inne manuskrypty pradawne.
Wtem płomień zapłonie
I świat cały spali
A ogień smoka zawładnie krainą cieni
By chwilę później zniknąc w nadzieii
By już nigdy nie porócił
Jednak tak się nie stanie.
Moc książniczce dana, nie będzie każdemu rozdana.
Apokój nie nastanie
I zło samo przed jej obliczem stanie.
-Kolejna łamigłówka.
-pOWINNAŚ JĄ ZROZUMIEC
-Rozumem ją. Jest straszna, musimy jak najszybciej zniszczyć moje ciało.
 -Ty jesteś tylko duchem, musisz, znaleźćosobe godną, która ci w tym pomoże.
 -Znasz taką?
 -Wiesz może kim jest Maryla Rodowicz?
 -Jasne, uwielbiam ją.
-Ona może nam pomóc.





I co podobało się? Końcówka miarzży co? pRZEPRASZAM, ŻE TAK DŁUGO CXZKALIŚCIE ALE JUŻ MACIE....  Czekam na komcie <3333


 Zajebiste *.*,


















piątek, 25 września 2015

Rozdział 5 - Pradawna mapa i kamienie.

 Rozdział pisany na szybko bo już jadę na wycieczkę... Kocham wszystkich. pa PA POA ;******** DZIEŚ BEZ MUZYCZKI I GIFÓW


Nie czakając na nic, uciekamy do mojego miasta przez dziury czasoprzestrzenne. Trafiamy tam i powracamy do odmu. Odrazu dostaje ochrzan od matki gdzie się szlajałam i dlaczego przyprowadzam tych włóczęgów do domu. Odpowiedziałam jej soczyste spierdalaj i ukryliśmy się w moim pokoju. Rozrysowaliśmy na ścianie plan działania i obmyślaliśmy co dalej.
 -Musimy się tam przedrzeć niepostrzeżenie i róznie cicho wykopać kamień.
 -Tylko chodzą tam dozory, będzie ciężko.
 -Damy radę, przecież mamy supermoce- krzyczy w niebogłosy Abergandin
 -Okay.
 Włączyłam na man niewidzialnośc i niesłyszalność po czym zaczeliśmy kopać w sali gimnastycznej. W pewnym momencie ziemia się osunęła i spadliśmy wprost na prastarą wierzę. W jej środku czekał na nas dziwny staarszy pan, który był szary.
 -Zgadnijcie który kamień to ten, a go dostaniecie. W innym przypadku zginiecie...
 -To ten.-mówi Alex podnosząc wysadzany kamieniami szlachetnymi, kamień
 Nie -rozlega się głos i ukochany pada.
 Czas zatrzymuje się a ja upadam płacząc, to niemożliwe. Chwytam pierwszy lepszy kamień aby zabić szarego dziadka, po czym rozlega się głośne
-Tak.
 I wierza rozpada się a my trafiamy na ulicę...
 -Jest jakiś sposób aby go uratować?
 -Musimy udać się do Hadesu...

czwartek, 24 września 2015

Prawda omnie.

No dobrze, może nie ma 17 lat, ale powiedzcie mi kto z was potraktował by mnie poważnie gdybym powiedziała, zę mam lat 14? Hej, dajcie mi wszscy wreszcie żyć! Co chwila tylko piszecie, ze to prowokaja, ze chujowo pisze, ze to jest okropne, ale skoro tak to pokażcie mi choć jeden błąd zamaist się wymądrzać! No czekam





A i patrzcie co znalazłam XD XD... Po prostu padłam jak to zobaczyłam... Już powoli ktoś tu zaczyna rozgryzać zagadkę żółtego jelenia :D ;3

środa, 23 września 2015

Rozdział 4 - Żydzi.

No to się narobiło, ale mnie to nie zraża, o nie. Walczę żeby zwyciężyć!











ogROMNIe drzwi tego monumentalnego budynku uchyliły się i zdradziły nam swoje tajemnice. Znaleźliśmy księdza i grożąc mu śmiercią powiedził nam iż zna prastarą legendę.
 Wszyscy zasiadamy w konfesjonale i słuchamy opowieści.
 -Dawno, dawno temu żył sobie potwór, który władał wszystkimi czterdziestoma wymiarami. Jednak pewnego dnia został zgładzony przez dobrego czarodzieja Morrewona. Ten zaklnął go w małym kamyczku i ukrył na ziemi w starej opuszczonej wierzy. Później zaknął ją i zapadła się pod ziemię. Pozostawił jedynie mapę, która jest aktualnie w rękach najgroźniejszej mafi na świecie. Mafii żydów.
 Wszyscy wstrzymali oddech bo dobrze wiedzieli, że z kto zadarł z tą mafią, leży już pod ziemią, jednak nie miwli wyboru, musieli uchronić wszechświat i czasoprzestrzeń.
 -Ruszajmy-szepczę.
 I wybiegamy wprost na lotnisko. Akurat trafiamy na nasz lot do Izraela. Lądujemy po kilku godzinach i odrazu zauważamy ż.y.d.ó.w. Ruszamy w pościg zatrzymując jednego i  bierzamy go jako zakładnika. Wieczorem wracamy do naszego luksusowego hotelu i kładziemy się spać.
 Budzi mnie lekkie skrzypnięcie drzwi. Zamaskowana postać, której oczy jaśnieją w blaku księżyca, podchodzi do mnie i niespodziewanie całuje. Nasze usta stykają się, a ślina miesza, będąc jeszcze bardziej kleista niż zwykle.
 -Poczekaj, kim ty jesteś?
 -Nazywam się Alex i jestem szefem żydowskiej mafii. Później pokaże wam mapę, teraz możemy pocieszyć się sobą.
 Jednym klaśnięciem pokuj rozświetlają różowe neony. Teraz jestem w stanie dostrzec jego obliczę. Twardo wystającekości policzkowe, jasne oczy i intensywnie czarne włosy. Jego mięśnie brzucha napinają się gdy rozpina mi spodnie. Majtki i stanik lądują na ziemi, kiedy to nagle czuję falę intensywnych i pozytywnych odczuć. Fala rozkoszy przelewa się przez moje ciało, kiedy jego członej wchodzi we mnie przebijając moją błonę dziewiczą. Wsadza swojego penisa coraz głębiej gdy ssie moje pierci i w pewnym momencie dochodzimy do apogeum. Mój pierwszy seks w życiu, myślę.
 Po skończonym stosunku spadamy na łóżko zasypiając.
 Budzimy się po czym tłumaczę ekipie kto to taki ten pan śpiący u mnie w łóżku
 -Na pewno nam pomoże?
 -Tak
 -A skąd masz pewność?
 -Po prostu wiem.
 Mówię, po czym wszescy zmierzamy do ich głównej bazy. Tam schodzimy do katakumb, gdzie starszy człowiek. Mapa pokazywała prastare miejsce kultu i to była jedna z najbardzie niesamowitych wieści w moim życiu.
-Kamień ukryty jest w mojej szkole, w jej katakumbach.








Takie tam krótkie blogowanie...
Zaraz lecę spać, ale jeszcze podpowiadam na komcie.









Rozdział 3 - Powrót ojca.

Hejjjj kochani! Jeszcze nie dostałam odzewu z wydawnictw ale już niedługo na pewo odpiszą, dużo ludzi przecież chciałoby wydać książkę. Po wyświetleniach widzę, że jest nas coraz więcej, a do krytyki już przywykłam bo wiem że jeśli komuś coś wychodzi to inni starają się to zniszczyć. Dopóki nie dostane odzewu będę pisac rozdziały a rozdział dedykuje mojej najlepszej BFF Kasi i jeszcze raz mojej idolce że daje mi siłe aby przeciwstawoać, się tej fali heitów przeciwko mnie! A i do rozdziału będę dożucała muzyczkę. Dziś coś troszeczkę z pogranicza rocku. Coś się stało, ale macie piosenkę wyżej!

Ps: Wiem, że rozdział nie jest długi, ale napewno przesycony wystarczającą ilością akcji. Za chwilę opublikujęnastępny!


-Tato, tatusiu!-szepczę kiedy to mój głos odbija się od głuchych sal w tym pomieszczeniu.
-Córeczko!-Krzyczy i wtula się we mnie.
 Nie mogę uwierzyć mój tato żyjęjednak jak to możliwe?!
-Jak to możliwe?!
-Moja śmierć była upozorowana, a Lu czyli Merow mi w tym pomógł.
-Ale byłam na pogrzebie!
-To była kukieła! Zwykła kukiełka!
Przez chwilę patrzę się w pustą przestrzeń zlepia się w jedną logiczną całość. Śmierć taty, zablokowanie mocy,  żółty jeleń, wygrana balu, inny wymiar, ślub, przepowiednia.
 -To ja jestem tą dziewczyną z legendy?
 -Tak, i to ty musisz nas obronić!
 -Postaram się, ale co mam takiego zrobić-pytam.
 -Musisz wrócić do swojego wymiaru, odnaleść zakopaną dzwonnicę i zniszczyć kamień wszelkiego zła , z którego już za miesiąc ucieknie największe zło. Ten kamień jest znany w waszym świecie jako puszka pandory!
 -Zrobię to. Kurwa mać, zrobię!
 I chwilę później niewiadomo jak znów powróciłam do mojego świata. Jednak było inaczej, czułam moc, a obok miałam dwie osoby do pomocy. Bawełnę, znaną jako Benia i Lu czyli Merrowa.
-To co tera-pytam się ich
-Czas wyruszyć na poszukiwania.
 -A od czego zaczniemy-znów pytam?
 -Do kościoła!

















Kiedy już dostanę odpowiedz od wydawnictwa będę musiałą opracować książkę. Myślałąm o czymś takim (wiem, że najpiękniejsze nie jest, ale mniej więcej tak właśnie będzie wyglądać. Podoba się wam kochani?

Do heiterów, ja jestem zbyt silna i nie obchodzi mnie wasze zdanie

A tak właśnie wyobrażam sobie Marry


Kocham ;******






wtorek, 22 września 2015

Post Informacyjny

Tak więc już rozsyłąm wszystkim dookoła linki do swojego bloga, liczę, że spodoba wam się. Już niemogę się doczekać kiedy zostanie wydana, dlatego zaprzestaje dalszego pokazywania, ale może jeszcze jednej rozdizał pokażę. Zgłaszam też swojego bloga do ocenialni, choć to będzie raczej traktowane jako element wybicia się...
Tak więc więcej informacji niedługo. Kocham ;**** :D





Rozdział 2 - Witamy w Azgarciie

Dobrze, że miałam wszystkie rozdziały napisane i teraz wystarczy je publikować. W tym rozdziale będzie się dużo działo! XD.

 Krokodyloczłowiek skoczył na żółtego jelenia i pociągnął mnie za sobą wprost do przedchwiląutworzonego wiru czasoprzestrzennego. Jednym susem przeszliśmy przez wymiary wprost do innego świata.
 -Witamy w Azgarciie, księżniczko.
 -Księżniczko?
 -Tak, jesteś księżniczkom tej planety.
 -A tak wogule to kim wy do cholery jesteście?
 -Ja jestem Abergandin, dawniej znany jako twoja największa rywalka Benia.
 -A ja jestem Lu Kamarekis, wcześniej twój najlepszy przyjaciel Merow.
 -W takim razie czemu nie powiedzieliście mi o tym wcześniej. I o co tu tak wogóle chodzi?
 -Wszystkiego dowiesz się na miejscu.-syknął Abergandin i klepnął żółtego jelenia po czym wystartował w stronę zamku. Tam czekali już na mnie wszysc, cała planeta przyszłą na mój ślub, o którym wcześniej niewiedziałam. Zaskoczona i zażenowana dałąm się ubrać w suknie ślubną. Była niesamowita, miałą perły sznurów na ramieniu, i wyglądałą jak białą róża. Jednak mimom to była symbolem mojej porażki, tego, że jestem niewiadomo gdzie i wychodzę za mąż za Lu, mojego dawnego najlepszego przyjaciela.
 Śluby kobierec pełen jest obcych stworzeń, wszystkie one patrzą jak podchodzę i mówię sakramentalne tak, po czym nadają mi nowe nazwisko, dziwne bo myślałąm, że odziedzicze je po Merowie.
 -Od dziś już nie będziesz Marry, od dziś będziesz Brellna.
 Wszyscy wstrzymali oddech gdy ksiądz wypowiedział te słowa. Zaczęłam w tym momencie wirować i świecić na ŻÓŁTO. Czuje jak więzy puszczają, a moc którą wcześniej zablokowałam, odblokowywuje się. Staję na podłodze i rozglądam się po twarzach istot, na których maluje się przerażenie. Czuję moc, czuję potęgę.
 -Teraz jesteś już gotowa.-Oznajmia była rywalka.
 -Gotowa do czego?
 -Do spełnienia przepowiedni.
 Chwile później przyszliśmy do dziwnej sali pełnej książek. Lu odnalazł tam stary manuskrypt pisany krwią i mułem. Zapisane tam był,
Gdy bal w ludzkim świecie się odbędzie
I mroczny portal otwarty będzie.
Wtem zło na naszą planetę przybędzie
I obronić nas będzie mogłą jedynie królowa
Której moc odblokowana, będzie wszystkim dana
I rozpęta się piekieło, które tylko ona zatrzyma.
I pokój nastanie.
I wolność nastanie.
Odwracam wzrok od tekstu i pytam:
 -Wow brzmi strasznie.
 -Tak, właśnie dlaczego ty królowo musisz nam pomóc.
 -Ale ja nie jestem żadną królową do cholery!
 -Dobrze, spokonie. Może to królową przekona.
 Prowadzą mnie do lochów, gdzie jest dużo pająków, jednak już przywykłam do ich obecności. Schodząc coraz niżej, dało się usłyszec coraz to straszniejsze krzyki. Zatrzymaliśmy się przy mrocznych drzwiach i gdy zostały otwarte nogi ugięły się podemną. Stał tam mój żakomo zmarły ojciec.



I jak podoba się? Już przesłałam mailem do 3 wydawnictw, teraz zostało tylko czekać na wyniki. Trzymajcie kciuki, bo przepiszę jeszcze jeden rozdział i więcej nie będę publikowała, bo nie chcę pokazywać całęj książki. Kocham ;** ;D

Ps tu łapcie zdjęcie mojej ulubionej wokalistki i aktorki, dla której robie to wszystko. Dziękuję ci marylko za wszystko!







Rozzdział 1 - Bal i żółty jeleń

Ja;

Nazywam się Ela, mam 17 lat i marze od zawsze aby wydać swoją książkę która nazywać się bedzie - ''Żółty jeleń''. Wszyscy zawsze mówili mi że mam talent i powinnam pisać księżkę i tak właśnie robię. Liczę że spodoba się wam ten rodział :D :*

Główne postacie które trzeba znac:

Marry Sarnevic - Główna bohaterka, to zwykła szesnastolatka. Żyje w świecie, w którym nikt jej nie rozumie i nie lubi. Ma tylko jednego przyjaciela, Merowa Sue, który skrycie się w niej podkochuje. Dziewczyna codziennie zmaga się z bandą rządzącą szkołą, należy do niej Benia, największy wróg Marry, jednak to niedługo się zmieni.

Merow Sue ect Lu - Najlepszy przyjaciel Marry, który się w niej podkochuje. Ma także mroczną tajemnice, która już niedługo wyjdzie na jaw.

Benia Bobocka - Największy wróg Marry, należy do grupy najładniejszych dziewczyn w szkole. Jest za do szpiku kości i nie ma w niej najmniejszego dobra.

Historia właściwa 


Rodział 1 - Poczekalnia i żółty jeleń.

Budzę się wraz z pierwszyi promieniami słońca, aby już chwilę później zobaczyć, że jestem spóźniona. Szybko zbiegam na dół na śniadanie, robię makijarz, maluję czarną kreskę koło oka, ubieram czarne shorty i ŻÓŁTĄ bluzkę po czym wszybko wybiegam z domu nie zwarzając na krzyki matuli za plecami.
 Na skrzyżowaniu czeka już na mnie Merow, witam się przyjacielskim pocałunkiem  w usta i iziemy do szkoły. Przy wejściu do niej zauważamy Benie warz ze soją bandą, staramy się przejść kołoniej niezauważeni jednak ona jest spostrzegawcza.
 -No kogo my tu mamy, ciamajde i pierdajwę, hi hi hi-wybuchła śmiechem wraz ze swoimi koleżankami.
 -Spierdalaj.-burkam.
 -Oj oj oj, nie takie teksty do mnie skarbie. Weź zobacz czy cię nie ma w szkole, hi hi hi.
 Rozgoryczona, upokorzona i pełna nienawiście odwracam się i pluję n a ziemię. Chwilę później rozbrzmiewa dzwonek i wszyscy zbieramy się na lekcje. Po skończonych zajeciach, idziemy do ulubionej restauracji i zamawiamy trzy kurczaki w piwie.
 -Jak tam zajęcia?
 -Dobrze, były rochę noude
 -A słyszałaś, że już niedługo będzie bal.
 -Wiem, przecież nie mogę się doczekać.
 Kryształowe oczy dziewczyny na chwilę przysłonił złoty kosmyk włosów, jednak ona zręcznie odsunęła go na bok.
 -Możemy razem wystartować w konkursie par. Było by fajnie.
 -Jasne, dobrze że mam takiego przyjaciela.
 Przytulam go i otchodzę. Gdy przychodzę do domu zamykam się w pokoju, zapalam świeczkę i odprawiam pradawne rytułąły. Jestem niezwykłą, mam moc rządzenia wszechświatem, jednak nie potrafię jeszcze nad tym panować, dlatego częściowo zablokowałam swoje umiejętwości.
 Odziedziczyłąm go po ojcu, który umarł poprzez powieszenie kilka lat temu. Podobno na miejscu światek zauważył żółtego jelenia.
 Reszta miesiąca mija spokojnie, do czasu kiedy dochodzi do wieczoru balowego. Czarna żałobna suknia z cekinami i różową wstążką leży idealnie na Marry. Marow zabiera ją swoim kadilakiem i wyjeżdżają w stronę szkoły z piskiem opon. Chłopak zarzymuje się przed placówką i w smokingu syciąga rękę aby dziewczyna mogła wyjść
 Nagle za jej plecami dochodzą głosyy!
 -OMG, patrzcie kto przyszedł, hihihi jesteś beznadziejna.
 -Spierdalaj.
 -Policzymy się w środku-odpowiada z nienawiścią w oczach.
 Wchodząc dziewczyna zobaczyła ogrom i piękne ustrojenie sali gimnastycznej. Stoły ugniatają się pod wagą jedzenia, kolorowe światła dodają tajemniczości, a tańczące sylwetki ucznów są bardzo łądne.
 Wraz z Merowem wchodzimy anśrodek parkietu i tańczymy kiedy to znów przychodzi ta ździra
 -Wyzywam cię na taneczny pojedynek, ty łachudro!
 Wszyscy utworzyli koło i zaczeli robić''buuuaaa''
 Czas pokazać co się umię. Ona zaczyna brekdancem, ja na to odpowiadam klasycznym flamenco, jednak bardzo szybko upadam i spotykam się z falą śmiechów. To nie jest miłe gdy wszycy wokół się z ciebie śmieją, mogłabym ich zabić, ale tego nie zrobię.
 Nagle śmiechy przerywa głos nauczycielki ogłaszającej wyniki konkursu na najlepszą parę balu.
 -I teraz przyszedł czas na to na co wszyscy kochani czekacie. Zwycięzcami są-Benia poprawia fryzurę pewna swojej wygranej.- Wygrywa Marry i Merow! Zapraszam was kochani
 Twarz wroga pobladłą i pojawił się na niej dziki grymas. Niechętnie wraz z Merowem podchodzę na scenę i doczekjemy się oklasków i koronacji. Jednak mimo to większość dziewczyn skupiona jest raczej na mojej wyjątkowej sukience. 
 Pani dyrektor znów ma zabrac głos kiedy to nagle drzwi otwierają się przez walnięcie pioruna i przez nie wpada ogromny i powalający swoją ochydą, krokodyloczłowiek. Jego pysk połączony jest z tłowiem ludzkim, jednak ma jeszcze jkrokoyli ogon. Wszyscy zaniemówili gdy stworzenie przemówiło
 -Marry Sarnevic, gdzie jesteś?
 Ona nieodezwałą się słowem, jednak istota wypatrzyła ją i zmierzałą w jej kierunku kiedy to nagle Merow zaczął dziwnie tańczyć. Chwilę pźniej eksplodował i na jego miejsce w dzwiękach anielskich trąb pojawił się majestatyczny i legendarny, żółty jeleń!
 Dwa stworzenia wymówiły wymowne spojżenia i skoczyły na biedną Marry.









Kocham i liczę, że nie popełniłam zbyt dużo błędów ;* (teraz muszę jedynie polecać mój blog ludzią i będzie nas więcej, więcej i jeszcze więcej.) Już niedługo będzie głośno o tym blogu, a ja wydam książkę!